Siostra i brat!




Ojciec i matka mieli czworo dzieci. Odeszło ich dwoje dzieci, a pozostali brat i siostra postanowili ich szukać. I wyszli razem oboje, a było gorąco. I bratu się pić zachciało, ale nie było wody, tylko te trochę w tych śladach, co po stopach baranów zostały na drodze. I siostra mówi: - Nie pij, bo się w barana przemienisz. Ale on wypił trochę wody z tej stopki i zrobił się zaraz barankiem. I biegli oboje dalej. Pod wieczór przenocować chcieli i poszli na łąkę na stóg siana żółciutkiego i tak suchego, że się aż świeciło. I kiedy się przespali, siostra ujrzała rano, że ma włosy złote i gdy je rozczesuje, świecą się i łyskają jak gwiazdy. I zobaczył to królewicz, który w tej okolicy polował. I tak mu się ona strasznie podobała, że ją zaraz wziął z barankiem do siebie, i ożenił się. I kazał ją wszystkiego uczyć, żeby ją u dworu na panią wyprowadzić, na taką wysoką damę. Ale miał z nią synka, i gdy się ten urodził, pojechał królewicz na wojnę. A ona chodziła kąpać się do rzeki, bo ją namówiła do tego jakaś-ci przy dworze. I kiedy się kąpały obie, utopiła ją ta druga, a sama ubrała się w jej suknie. Jak królewicz przyjechał z wojażu, tak zaraz wybiegła ta jakaś i wita się z nim i rzecze, że to ona jego żona. - A cóżeś ty mi się tak przemieniła? - zapytuje on. - A bo to przez tę kąpiel - odpowie ona. A baranek chodził co dzień z dzieckiem (tej siostry synkiem) na swoim grzbiecie nad brzeg rzeki, i tam do pływającej gęsi żałośliwie się odzywał: Przypłyń, przypłyń, gąseńko, przypłyń, przypłyń, siostreńko, niech nie płacze dzieciąteńko! I gęś przypływała, wychodziła z wody na brzeg i robiła się kobietą, i piersi swemu dziecku dawała. Po nakarmieniu baranek z dzieckiem odchodził, a gąska znów do wody chlustała. Lokaj pański to wyśledził. I zaczaił się raz pod drzewem. A gdy baranek zawołał na brzegu: Rybeńki, rybeńki! Przyprowadźcie mi mateńki! A ona gęś wyszła i kobietą się zrobiwszy piersi dziecku dawała, złapał ją za złote włosy, przytrzymał i mocno okładać zaczął trzciną, mówiąc: Jakeś była gąseńką, będziesz znowu panienką. A ona wymykając mu się w bólach i jękach, przerabiała się to na węża, to na gadzinę, to na ropuchę, i kąsała go, aż wreszcie, gdy on wcale nie popuścił, stała się panną. I wydało się wszystko złe. A tę szkaradnicę czterema końmi rozszarpali.